Pływałem z wieloma partnerkami i jak dotychczas, zawsze musiałem się natrudzić, aby wyjaśnić, co w tym manewrze jest najważniejsze. Chodzi o ten ruch wiosła Pierwszego, który dla osoby mniej wprawionej, wydawać się będzie fałszywym.
Tekst ten jest pierwszą częścią opisu techniki pływania kajakiem autorstwa doświadczonego kajakarza, podróżnika i wielkiego miłośnika kajaków składanych Świętej Pamięci Jarka Frąckiewicza.
Wszystkie samouczki poświęcone nauce uczenia się jazdy na czymkolwiek, są śmiechu warte. Nikt z samouczka nie nauczył się jeździć na rowerze, nauka jazdy na nartach z opisu kończyć się może złamaniem nogi itp. Takich umiejętności nie nabędzie się samemu z żadnego podręcznika. Potrzebne są: osoba ucząca i ćwiczenia praktyczne. Na miejscu, na wodzie dopiero ktoś ci wytłumaczy, pokaże i zapewne w tej sytuacji samouczek jako metodyczne wsparcie może mieć zastosowanie, ułatwia zadanie i jednym i drugim.
Osobiście nigdy z metodyką nauki wiosłowania nie spotkałem się. Zdarzyło mi się bywać na różnych kursach-spływach i patrząc z perspektywy, śmiało mogę powiedzieć, że czegoś takiego jak nauka pływania– wiosłowania nie było. Nie dlatego, że ją pomijano, ale z tego powodu, że nikt tego robić nie umiał. Poprzestawano na jednym, każdorazowo stawano przed przeszkodą i wszyscy kolejno ją przepływali, każdy jak najlepiej umiał, ot i wszystko, taka jazda obserwowana. Z dziesiątek takich zbiorowych prób-pokazów, z reguły udanych i rodziło się przekonanie, że jest dobrze. Jeszcze parę sezonów na wodzie i gotowe. To może i wystarcza, ale jeśli chce się dobrze pływać? Czysto i bezpiecznie?
Przed laty w Żabim Kruku szykowano kurs nauki pływania i ze zdziwieniem wówczas spostrzegłem, że naukę kierowania kajakiem w wydaniu doskonałym wiązało się tam z pływaniem na jedynce. Przepłyniesz Radunię na jedynce wedle porządku przedstawionego wyżej, to już jesteś dobry. Nauczyć się pływania wychodząc od jedynki? To nieporozumienie. Nie chodzi mnie o to, że kajak stworzony jest tylko jako rzecz do pływania we dwoje, ideologizuję prawdopodobnie, niech tam. Utrzymuję natomiast, że wiosłowania można nauczyć się i zrozumieć je dopiero na dwójce, pływając we dwoje czy we dwóch .Jak jest to trudne każdy z nas widział, słyszał. Ileż to było przypadków, kiedy wyłącznie on wiosłował, bo ona „tylko przeszkadzała”, a raz zdarzyło mi się widzieć taki zespół: jednego dnia jeden biegł brzegiem by drugiemu w wiosłowaniu nie przeszkadzać, następnego dnia – zmiana. To przypadek z Drawy. Jeśli sobie przeszkadzają i faktycznie nic im nie wychodzi, to znaczy, że żadna ze stron nie umie pływać. Jedynka „chodzi” pod wiosłem W tym początkowe z nią kłopoty. Jeden ruch wiosłem wystarczy za zespoloną pracę „dwójkarzy”. Fałszywy manewr można natychmiast podreperować poprawką wiosłem i już po sprawie, idziemy do przodu. Pływa się jedynką tak samo jak dwójką, tyle, że jest łatwiej. Z dwójki przechodzi się na jedynkę, „jedynkarz” bez poznania smaku wiosłowania we dwoje, prawdopodobnie pływać nie umie. Mój krótki kurs wiosłowania w kajaku dotyczy dwójek, choć w równym stopniu, by iść na zdradziecką łatwiznę, dotyczy jedynek, wszak wiosłuje się wszędzie tak samo.
Nie mogę powiedzieć, że samouczek swój praktycznie w całości sprawdziłem. Ale fragmentami, dla ciekawości jak to wypadnie, niektóre ćwiczenia ze znajomymi przeprowadzałem. Dawało się to łatwo zrobić i nauka stąd szła od razu gotowa. Zapewniam, że rzecz jest dobra. Pod jednym warunkiem wszakże, trzeba wcześniej choć trochę, dzień choćby spędzić z wiosłem na wodzie. Im więcej będzie praktyki, nawet byle jakiej, tym łatwiej i prędzej przerobi się mój systematyczny kurs pływania w kajaku.
PROMOWANIE
Zacznijmy od promowania. Być może każdy widział prom chodzący w poprzek rzeki, wykorzystując siłę jej nurtu. Lina przez rzekę i pod odpowiednim kątem zaczepiony do niej prom – to wszystko. Dzięki temu daje się spokojnie, po cichutku przepływać z jednego brzegu na drugi. Rys 1.
Coś takiego w Polsce można obejrzeć jeszcze na terenach wschodnich. A jeszcze bardziej na wschód, prom jest nadal powszechnie stosowany. Właśnie od promowania się kajakiem dziobem pod prąd, tak jak jest to na promie, rozpoczynamy naukę wiosłowania na rzece. Do tego celu nadaje się każda rzeczka, byle był to odcinek prosty, czysty, sami rozpoznamy, gdzie nasze ćwiczenia wychodziłoby najlepiej. Kilkudziesięciometrowy sznur przez rzekę; będzie to nasza ”linia”, wzdłuż której będziemy ”chodzić” i gotowe. Siadamy do kajaka z lewego brzegu, dziobem pod prąd, jak pokazuje rys.2.
Ćwiczenie jest beznadziejnie łatwe dlatego, że intuicyjnie wiadomo, jak wiosłować. .Samo przez się jest oczywiste, że zaczynając promowanie od lewego brzegu, bez żadnych wahań, Pierwszy wiosłuje do przodu lewą ,Drugi zaś rozpoczyna od kontry z prawej. Ustawiając kajak pod odpowiednim katem do nurtu i wiosłując do przodu tyle ile trzeba, promujemy się na drugą stronę, Umiejętność posiądziemy, kiedy zaczniemy przechodzić na drugi brzeg przesuwając się wzdłuż liny, przez cały czas utrzymując ciągle tą samą odległość do niej. Można zacząć organizować zabawy sprawnościowe ,starając się jak najbardziej precyzyjnie do-promować się na środek rzeki i powrócić z powrotem do brzegu. Nie trudno dostrzec, że w operacji tej przydatny jest ster.
Jest to ćwiczenie przydatne dla ćwiczeń na przyszłość, ale już teraz służy nabywaniu konkretnych umiejętności, niezbędnych w sprawnym poruszaniu się na wodzie. Od tej chwili – rzecz z pozoru banalna – wiemy jak schodzić i wchodzić na wodę .Powinno nam już wejść w krew, że wszystko to dzieje się zawsze pod prąd. Dopływanie promowaniem pod prąd umożliwia nam przybicie do brzegu na punkt, tam gdzie chcemy, bezpiecznie, jakby sam kajak do brzegu był czymś dociskany. Tak samo z odbijaniem, Wówczas nie porywa nas nie unosi w dal, wręcz przeciwnie, od samego początki trzymamy kajak na wiosłach, zmuszając go jakby do zwrotu i wejścia w nurt. Wszystko odbywa się wolno, choćby wokół nas szumiało i wrzało. Manewr omawiany tym ważniejszy, im woda szybsza. Pamiętam, że dopływając Dunajem do Ulm w Niemczech, woda tak rwała, że nieprawidłowe przybijanie do brzegu po prostu pewnie nie byłoby możliwe, samochodu rozpędzonego nie zatrzymasz wyskakując z niego i chwytając się za klamkę drzwi. To samo promowanie umożliwia przejście z jednej strony rzeki na drugą. Jeśli to mała, nasza rzeczka, wymóg płynięcia pod prąd to jakby nic, czysta forma.. Jeśli jednak woda duża a nurt wartki, rzeka górska, przejście na drugą stronę w „normalny” sposób rozciąga się na kilometry. Jesteśmy przed Haliczem na Dniestrze. Woda pędzi a nie płynie. Widzimy most na rzece a przed nim po obu stronach łąki. Trzeba nam sprawdzić obie, bo już pora na biwak. Podpłynęliśmy na lewą stronę i uznaliśmy, że kiepsko. Musimy zatem zwrócić się na drugą stronę rzeki. Do mostu już niedaleko. Promując się dziobem pod prąd, dobiliśmy nad łączkę jeszcze przed mostem. Gdybyśmy płynęli inaczej, tj. „zwyczajnie”, niesieni prądem doszlibyśmy brzegu ale mknąc wzdłuż łąk, przelatując pod mostem, zostawiając całe miasto daleko za sobą. I nie wiadomo jeszcze, co mogłoby się wydarzyć. Kiedy znajduję się na wodzie wśród swoich, by wiedzieć z kim mam przyjemność, patrzę jak ludzie przypływają i odpływają – wystarczy.
Znacznie trudniejsze jest promowanie się rufą pod prąd. Rzecz polega na tym, że mamy wiosłować odwróceni, do tyłu ,pod prąd, mając przed sobą u dziobu rozwieszoną przez rzekę linę. Sytuację przedstawia rys 3. Siadamy do kajaka z lewego brzegu i od razu czujemy konieczność wiosłowania do tyłu, bowiem prąd znosi nas na widoczną tuż przed nami linę. Wiosłujemy do tyłu spokojnie i z zamysłem, aby oddalając się od liny, kierować się na przeciwległy, prawy brzeg. Już podczas pierwszych prób zauważamy, że w zależności od tego pod jakim kątem ustawiamy się do liny, kajak od niej nie oddala się, a płynięcie staje się bardziej przesuwaniem się równolegle wzdłuż rozciągniętej na drugi brzeg liny. Promując się na prawo, na drugi brzeg „rufą do tyłu” wystarczy więc mieć pod kontrolą ustawienie dziobu kajaka na lewo, w stronę lewego brzegu! Chwyciliśmy istotę promowania! Powtarzamy ćwiczenie raz z jednej strony, raz z drugiej. Ze zdziwieniem spostrzegamy, że pomimo wyraźnego nurtu, kajak porusza się wolniutko, częściej jakby stoi w miejscu. Spokojnie więc wiosłem ustawiamy go odpowiednio do wiszącej liny i na ile trzeba, bez wysiłku, leniwie wiosłujemy do tyłu. Bliżej perfekcji będziemy wówczas, kiedy uświadommy sobie, że to ze względu na bezwładność kajaka, Pierwszy ma najtrudniejszą i najbardziej ważką rolę. Aby promowanie było możliwe, musi on każdorazowo skierować dziób kajaka w stronę na pozór przeciwną kierunkowi promowania. .Ma więc za zadanie uderzyć wiosłem do przodu z tej strony, która na początek, wydaje się być niewłaściwą. Jeżeli mamy promować się „w prawo”, musi więc on od razu czytelnie i zdecydowanie „dać prawą do przodu”, jakbyśmy mieli wpłynąć na lewy brzeg.
To cała tajemnica i sztuka promowania się we dwoje. By ten element przećwiczyć załóżmy, że promujemy się z lewego brzegu tylko do połowy rzeki, a później promowaniem, od razu wracamy z powrotem. Przyczepiajmy do sznura pławę znaczącą środek rzeki i bierzmy się za wiosłowanie, jak ilustruje to rys 4.To jest oczywiste, że kiedy już do-promujemy się z lewego brzegu do środka rzeki, powracanie zacznie się od manewrów: „wiosłem do przodu z lewej” Pierwszego i „prawa kontra” Drugiego. Dziób trzeba „przenieść” całkowicie na prawą stronę i kiedy to już się stanie, równym wiosłowaniem do tyłu, rozpoczynamy powolny powrót. Nie jest to takie od razu czytelne. Pierwszy ,mający takie ważne zadanie, gotów jest niczego nie zmieniać, bo przecież kajak jest skierowany dziobem w lewo a więc w tę strona do której mamy właśnie powracać. Ale nie ma wyjścia, musi on jakby wbrew rozsądkowi zawrócić dziób, by znaleźć się w pozycji umożliwiającej promowanie na lewo, aby wrócić do miejsca skąd ruszyliśmy. To trzeba uparcie wyćwiczyć w obie strony, przy sznurku. Traktując takie wiosłowanie jako naukę i zabawę, można je komplikować, utrudniać, a wszystko po to, by promowanie rufą do tyłu jak najszybciej weszło nam w krew.
Umiejąc tę sztuczkę już pływamy
Czy warto wyjaśniać, jakie z niego płyną pożytki? Powiem, że umiejąc tę sztuczkę już pływamy. Na każdej rzece, widząc z oddalenia przeszkodę, nie lecimy na nią bezwolnie niesieni prądem lecz obejrzawszy się zdawkowo rzucam, np.:„ tyłem na prawo” i już mój partner daje lekko prawym wiosłem do przodu, ja tak samo z lewa przykontruję i co się dzieje – choć nurt wartki kajak przystanął i leniwie zaczyna schodzić na prawo. Mamy czas przyjrzeć się, co tam przed nami. Płynąc w taki sposób w grupie, przystajemy, ocierając się już omal o brzeg i obserwujemy jak pierwsza osada walczy na przeszkodzie, patrzymy jak inni niebezpiecznie tracą dystans do tych na przeszkodzie, wiosłują teraz na oślep do tyłu. Przed nami zamieszanie, krzyki, często zbiorowa wywrotka. Wszyscy chcieli i trzymali dystans, ale kiedy tylko pierwsi weszli na przeszkodę, szyk zacieśnił się i zaczęła się kotłowanina .Nie wiadomo było jak przystanąć, schować się bezpiecznie, machanie wiosłami do tyłu nie na wiele się już zdało. Ą przecież wszyscy, mogli promowaniem przystawać, dobić tam, gdzie najwygodniej i jakby nigdy nic, udając, że nic się nie dzieje, czekać swojej kolejki, opowiadając sobie dla fasonu o czymkolwiek.
Nabyta umiejętność promowania rufą pozwala pokonywać przeszkody, dokładniej – precyzyjnie i bezpiecznie w nie wchodzić. To nic innego jak stosowane ćwiczenie schodzenia promowaniem rufą w lewo lub w prawo ze środka rzeki .Wyobraźmy siebie w nurcie niespokojnej rzeki, gdzie belki, kłody, kamienie i Bóg jeden wie co jeszcze. Co i raz, na każdym zakręcie przeszkoda. Znaleźliśmy się po prawej stronie brzegu i dopiero co dostrzegliśmy, że przejście jest pod gałęzią z lewej strony. Tylko parę metrów wolnej wody przed sobą. Oczywiste, że bez słowa – wystarczy może moje lakoniczne: „lewą” – daję od razu „prawą kontrę”, a mój Pierwszy „ lewą do przodu” i od razu kajak jest już ustawiony dziobem w prawy brzeg. Teraz zgodnie parę razy wiosłem do tyłu i już jesteśmy na lewej stronie przed „czystym światłem bramki” .Jakież to piękne.(Ponownie rys.4).
Niby łatwe i proste, ale jak się okazuje, nie od razu wyczuwalne
Pływałem z wieloma partnerkami i jak dotychczas, zawsze musiałem się natrudzić, aby wyjaśnić, co w tym manewrze jest najważniejsze. .Chodzi o ten ruch wiosła Pierwszego, który dla osoby mniej wprawionej, wydawać się będzie fałszywym. Miałem w minionym roku niebywałą gratkę. Udało mi się spływać Radunią z Leną. Ta sympatyczna i miła Rosjanka znalazła się ze mną na kajaku z tego między innymi powodu, że chciała przypomnieć sobie pływanie po białej wodzie w Rosji. W czym posiadała doświadczenie. Pozwalało to widzieć nam spływ Radunią jako zwyczajny sobie spacerek. Faktycznie, pociągnięcie wiosłem to ona ma. Mogłem tylko nieustannie wypraszać: „Lena wolniej, wolniej” i przyhamowywać kajak na ile to było możliwe. Ale całkiem mnie zaskoczyła, kiedy przychodziło nam wypływać spod gałęzi czy przechodzić pomiędzy zanurzonymi pniami drzew. Co raz znajdowaliśmy się w sytuacji, opisanej powyżej. Jesteśmy więc po prawej i widać, że przechodzić trzeba z lewej. Ja więc do Leny: „tyłem na lewo”. Ona zaś, momentalnie rozpoczyna wiosłowanie do tyłu, tymczasem najpierw trzeba natychmiast skierować dziób na prawo. Więc mówię: ”Lena, lewym do przodu”. Jej wiosło w ręku zamiera i słyszę „nu kak?” .”Lewą lewą” już błagam i dalej bez rezultatu. Nie ma czasu na rozmowy, wszystko odbywa na dodatek po rosyjsku. Za chwilę walniemy nosem w belkę. Muszę więc swoją prawą kontrą nakierować właściwie kajak, przezwyciężając prąd wody i to, co mi psuje Lena .Kiedy tylko w ostatniej chwili kajak udaje się odpowiednio ustawić, paroma ruchami wioseł byliśmy już nie tylko na lewej stronie ale omalże na lewym brzegu. Tak nam szło czas jakiś. Nie dziwiłem się Lenie. Przyzwyczajona do pływania w jedynkach, by ustawić się do promowania na lewo wystarczała jej tylko jedna prawa kontra, mogła rozpoczynać wiosłowanie do tyłu z prawego wiosła. Teraz musiała ten manewr widzieć jako różniące się reakcje obu wioślarzy. Uczyła się tego szybko, zdaje się, że przy moście w Babim Dole płynęliśmy już rozumiejąc się bez sów.
Legenda
prawa kontra prawa do przodu lewa do przodu lewa kontra
Kevisport
Doskonała robota, gratulacje!